Fancesco Curradi – Laura – olej, płótno, 86 x 66 cm, Accademia degli Apatisti, Florencja, lata 1630.

FRANCESCO CURRADI (1570-1661)
Laura

(Młoda dama z książką, Rittrato di una giovane donna con libro)
olej na płótnie, 86 x 66 cm
Accademia degli Apatisti, Florencja, lata 1630.
Kolekcja Zderzaka Krk

Niepokojąco elegancki
wczesnobarokowy portret Francesca Curradiego pojawił się na włoskim rynku
aukcyjnym wiosną 2021 roku. Nieznany wcześniej, malowany mistrzowską ręką obraz
ma typowo florenckie kolory (złocisty oranż, fiolet, karmin, róż, srebro, bławatek),
lecz nietypową tonację. Barwy ciepłe mają chłodny wydźwięk, niebo jest wypłowiałe,
brudnawe, jakby lekko rdzawe, na przedramieniu modelki kładzie się dziwny cień.


Klucz do tajemnicy

obrazu to książka, na której spoczywa lewa dłoń młodej damy. To „Canzoniere”
Francesca Petrarki, zawierające „Sonety do Laury”, w wydaniu in octavo, oprawne w
żółty, marokański safjan. Ich wydanie „kieszonkowe”, bez przypisów, zredagowane
przez Pietra Bembo i wydrukowane przez Aldusa Manutiusa w Wenecji w 1501 roku,
stało się ponadczasowym bestsellerem. Od tamtej pory szlachetna florencka
młodzież zwykła w niedziele przechadzać się bulwarami nad Arno z żółtoskórym
tomikiem trzymanym w dłoni lub wystającym z kieszeni.


Zaćmienie słońca
„To był dzień, kiedy słońce zblakło” (Era il giorno ch’al sol si scoloraro) – tak zaczyna
się sonet 3, w którym Petrarka opisuje pierwsze spotkanie z młodziutką Laurą de
Sade w Wielki Piątek w kościele św. Klary w Awinionie. Kiedy Pan Jezus umarł na krzyżu,
słońce skryło promienie z żalu za swoim Stwórcą. Miłość Poety do Laury narodziła
się w chwili śmierci Zbawiciela, w tajemnicy Krzyża. Cierpienie i szczęście, groza śmierci
i nieziemskie piękno są jej nieodłącznymi towarzyszami. Gra cieni i świateł jest ważnym
składnikiem poetyki sonetów. Jej apogeum stanowi koniunkcja słońca i księżyca.

Jedyny na świecie
portret z zaćmieniem słońca – tak możnaby zareklamować obraz, gdyż właśnie to
zjawisko astronomiczne jest przyczyną jego nietypowej tonacji. Laura sportretowana
została podczas zaćmienia – widzimy ją oczami zachwyconego Petrarki, w chwili
głębokiego przeżycia religijnego całkowicie rozbrojonego, tutto disarmato!
Wznosi to nas na poziom duchowy, skąd jedynie można kontemplować piękno.
Miłosne sonety do Laury odmieniły włoską sztukę, użyźniły jej grunt na wieki.
Ojciec Curradiego, złotnik Taddeo, przyjaciel Wielkiego Księcia Toskanii, znał je
na pamięć i recytował poproszony w dowolnej chwili. Ludzie potrzebują nieba.


Lecz mój Simone musiał być w raju
(którego cząstką ta szlachetna pani),
tam ją zobaczył, rzucił szkic na papier,
by tu zaświadczyć o jej twarzy pięknej.
Dzieło zaiste rozpoczęte w niebie,
tak sobie wyobrażam, nie wśród nas,
którzy ciałami okrywamy dusze.
Dworność nie dozwoliła mu pracować dłużej,
gdy po powrocie uczuł żar i lód,
rzeczy śmiertelne mając przed oczyma.


Tak pięknie
w sonecie 77 pisał Petrarka o swoim przyjacielu, malarzu Simone Martinim ze Sieny,
który narysował idealny portret Laury. Nic dziwnego, że „Sonety” stały się punktem
odniesienia dla pokoleń włoskich malarzy. Każdy z nich chciał malować tam, gdzie,
zdaniem Poety, genialny Simone Martini zobaczył jego ukochaną. Każdy chciał mu 
dorównać. Marzył o tym także Francesco Curradi, malarz pobożny, skromny, zamknięty
w sobie, całkowicie oddany sztuce, żyjący w czystości i stroniący od kobiet, jak twierdzi
XVII-wieczny florencki biografista Baldinucci. Kawaler Curradi – rycerz Zakonu
Chrystusowego, spadkobiercy templariuszy. Starannie wykształcony, zachowujący
przez całe długie życie dyscyplinę wewnętrzną i niezależność duchową. „Do końca
malowałem i do końca nauczałem” – miał powiedzieć na łożu śmierci.


Dla kogo
namalował Laurę? Kto na pierwszy rzut oka wiedział, czyj to portret? Kto pojmował
natychmiast, że przedstawiono na nim zaćmienie słońca? Na pewno wiedzieli to i
pojmowali florenccy poeci, malarze i astronomowie; to oni potrafili najlepiej docenić
kunszt artysty. Na przykład Galileo Galilei, wielki astronom, wynalazca i poeta. Albo
Lorenzo Lippi, znakomity malarz i poeta. Albo Agostino Coltellini, lingwista i poeta,
siostrzeniec Curradiego – założyciel w roku 1632 najmodniejszego klubu literackiego
we Florencji, któremu na siedzibę udostępnił własny dom. Po pięciu latach Medyceusze
objęli klub patronatem i wtedy stał się oficjalną Akademią, jedną z kilku w mieście.
Alegoryczny portret Laury wisiał w domu Coltelliniego – siedzibie Apatystów.


Akademia Apatystów
była stowarzyszeniem męskim. Patronowali jej Dante, Petrarka i Tasso, których
utwory literackie stale studiowano i wykładano. Młodzi patrycjusze popisywali się w
niej erudycją, wirtuozerią retoryczną, urządzali zabawy literackie, przedstawienia i
sympozjony, wyrabiając sobie niezależność sądu, kształcąc się do służby cywilnej.
Nowi członkowie przybierali pseudonimy – humorystyczne anagramy swoich
nazwisk. Curradi, choć niemłody, był jej członkiem od samego początku i namalował
dla niej wiele obrazów. Jego nazwisko pojawia się w spisach obok nazwisk dwóch
sławnych astronomów, Vivianiego i Marchettiego. Akademia Coltelliniego odniosła
ogromny sukces – po dwudziestu latach należało do niej kilkunastu kardynałów, w
tym przyszły papież, doża wenecki i mnóstwo głów koronowanych. Była otwarta dla
cudzoziemców, należeli do niej także Polacy, wykładano w różnych językach.


Czemu służył
portret Laury? Wskazówką jest lewe przedramię dziewczyny. Spójrzmy – śliska
satyna powinna naturalnie spłynąć w dół, a nie spływa. Przedramię jest odsłonięte,
widocznie tak ma być! Ale co to oznacza? Spójrzmy teraz na rozkład świateł –
światło biegnie od lewej dłoni wspartej na książce poprzez lewe ramię, owal twarzy,
krawędzie szala aż do prawej dłoni i palca wskazującego. Wiąże gest dłoni leżącej na
książce z gestem wskazywania na niebo w jeden gest… przysięgi? Krzywa, na której
oparta jest kompozycja, pokrywa się z rozkładem świateł. Wykreślona z wirtuozerią,
daje widzowi, jak dobra muzyka, wiele satysfakcji estetycznej. Czyżby alegoryczny portret
miał przypominać wszystkim Apatystom o rytuale przyjęcia do Akademii? Musiała to być
miła i wzruszająca chwila, skoro po latach wspominali Akademię z prawdziwą miłością.
„Tutaj piłem mleko Muz… Akademię uznaję za nauczycielkę i przewodniczkę mojej 
młodości, matkę, opiekunkę” – wyznał publicznie w późnym wieku przyrodnik Salvini.


Niejednoznaczność i gra z widzem
to symptomy wyrafinowanej kultury artystycznej. Intelektualista Coltellini wybrał dla
swojej Akademii dwa motta: „Nawet poza światem” (z Tassa) i „Odciśnięta, nie
zmieniona” (z Dantego). Pod wymalowanymi na ścianie napisami zawiesił lustro.
Oba motta odpowiadają treściom ideowym naszego obrazu. Słowa Dantego z Czyśćca –
impressa, non transmuta – odnoszą do postaci Beatrycze odciśniętej w mózgu
Poety, jak pieczęć w miękkim wosku. Bez zniekształceń, na zawsze.
Choć obraz Curradiego jest portretem alegorycznym, twarz Laury przypomina rysy
nastoletniego malarza Cesare Dandiniego. Niesforny chłopiec był ukochanym uczniem
Curradiego, a jego fascynująco piękna twarz stała się, w opinii Baldinucciego, wzorem
twarzy Madonn i świętych niewiast na religijnych obrazach mistrza aż do śmierci.
Odciśnięta, nie zmieniona.


Kobiecość ekliptyczna
Modelunek twarzy Laury, uczesanej ślicznie wedle ówczesnej mody florenckiej, budzi cichy
podziw – świeża cera zdaje się zaprzeczać narastającym ciemnościom, cienie są głębokie
i miękkie, jak u Leonarda da Vinci, karminowe wargi lekko rozchylone, jakby uśmiechały się
słowami przysięgi: Era il giorno, ch’al sol si scoloraro... Sugestywność portretu wynika ze 
skojarzenia piękna i mroku. Wydaje się, że jest on pochodną zaćmienia słońca, jakby
koniunkcja ciał niebieskich wyłoniła istotę całkowicie duchową, która przyjęła postać
współczesnej malarzowi florenckiej dziewczyny.


Tak wygląda Mona Lisa Zderzaka
– portret, który jest i nie jest portretem, dziewczyna, która jest i nie jest dziewczyną,
światło, które będąc i dniem i nocą, nie jest ani jednym, ani drugim. I twórca obrazu,
w swoim czasie jeden z najlepszych toskańskich malarzy, powszechnie szanowany,
obecnie niemal nieznany. Jedno z najdziwniejszych i najsympatyczniejszych odkryć
artystycznych XXI wieku.

Na marginesie dodać można, że w Polsce mamy jeszcze jedno ważne dzieło florenckiego mistrza.
W ołtarzu starego kościoła w Bytomiu znajduje się ostatni obraz Francesca Curradiego,
namalowany przez niego w wieku 89 lat – „Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny”.

jm


Wskazówki bibliograficzne
Malarz Francesco Curradi (1570-1661), czołowy przedstawiciel potrydenckiego kontrmanieryzmu i florenckiego klasycyzmu, doskonały rysownik, żarliwy zwolennik odnowy Kościoła, wciąż nie ma swojej monografii. Nie prowadzono badań archiwalnych nad jego życiem i twórczością, zaangażowaniem religijnym i kulturalnym, nie zorganizowano mu wystawy indywidualnej. Kolekcjonerstwo jego dzieł ograniczało się ponoć do Florencji. Malował głównie obrazy ołtarzowe, ubogim klasztorom udzielał zniżek z pobudek dobroczynnych. Wyróżnił się w propagowaniu kultu św. Marii Magdaleny de’ Pazzi, który silnie oddziałał na życie duchowe Toskanii w XVII stuleciu. W latach 20. i 30. jako nadworny malarz Medyceuszy namalował trochę obrazów o tematyce biblijnej, heroicznej i mitologicznej (willa Poggio Imperiale), wszystkie wysokiej klasy artystycznej. Filippo Baldinucci nie wiadomo czemu nie zamieścił jego życiorysu w swoim wielotomowym dziele, jedynie rozsiane wzmianki, co uznaje się za główny powód braku zainteresowania włoskich historyków sztuki [F. Baldinucci, Notizie de’ professori del disegno da Cimabue in qua…, Firenze 1681]. Z szerszej perspektywy rzuca na to więcej światła znakomita książka Cochrane’a [E. Cochrane, Florence in the Forgotten Centuries: 1527-1800, Chicago 2013]. Prócz informacji w fundamentalnym opracowaniu Bellesiego [S. Bellesi, Catalogo dei pittori fiorentini del ’600 e ’700, biografie e opere, Florence 2009] i solidnego artykułu L. Trezzani z 1981 roku w Słowniku Biograficznym Włochów [https://www.treccani.it/enciclopedia/francesco-curradi_(Dizionario-Biografico)], polecić można artykuł S. Benassai [S. Benassai, Per Francesco Curradi: le tele di San Miniato e alcune aggiunte al suo catalogo, San Miniato 2003], także artykuł atrybucyjny [D. Kacprzak, M. Litwinowicz, Une nouvelle attribution à Francesco Curradi: „Le retour du fils prodigue” du Musée National de Szczecin, Revue de l’Art, Juin 2021, No 212/2021-2]. Źródłową publikacją o florenckiej Akademii Apatystów jest monografia A. Lazzeri [A. Lazzeri, Intellettuali e consenso nella Toscana del Seicento. L’accademia degli Apatisti, Milan 1983], także starsza książka Benvenutiego [E. Benvenuti, Agostino Coltellini e l’Accademia degli apatisti a Firenze nel secolo XVII, Pistoia 1910]. Prócz obszernej biografii siostrzeńca Curradiego – prawnika Agostino Coltelliniego, zasłużonego animatora kultury – w Słowniku Biograficznym Włochów, warte uwagi są również artykuły E. Struhal [E. Struhal, Heroes and Anti-Heroes. Reformulating the Heroic at the Accademia degli Apatisti in Seventeenth-Century Florence] i rozprawa E. J. Goudriaan [E. J. Goudriaan, The cultural importance of Florentine patricians. Cultural exchange, brokerage networks, and social representation in early modern Florence and Rome (1600-1660), Leiden 2015]. Tłumaczenie fragmentu sonetu 3 Francesca Petrarki z języka włoskiego jm.