Jest ich około piętnastu. Namalowane w zeszłym roku, przeważnie późnym latem i na jesieni. Jakiś czas temu malarz nabył niewielką posiadłość nad Wisłą, w okolicach Zakroczymia. Rozlewiska rzeki są tam łagodne, cisza zupełna, na drugim brzegu stoją lasy Puszczy Kampinoskiej. Godzinny spacer nadrzeczną ścieżką prowadzi do Czerwińska. Spiczaste uszy klasztoru, fundacji energicznego bpa Aleksandra z Malonne, strzegą rzeki od początków XII w. Wielkie, stare krzyże cmentarne, szkicowane na plenerach przez studentów warszawskiej akademii jeszcze w latach pięćdziesiątych, obecnie zastąpione nowymi, odnaleźliśmy na prośbę Zbigniewa Makowskiego zachowane na dziedzińcu klasztornym i przykute łańcuchami do sieni. Okolica jest wiejska i senna, Warszawa nie zdołała jej jeszcze po nowemu zmienić. Nic dziwnego, że w takie otoczenie nie potrafił Jarosław Modzelewski „wejść” swoim malarstwem przez długi czas. Ilekroć zaczynał obraz, śniło mu się, że zasypia, ilekroć się budził, wizja znikała. Pierwszym świadectwem zagospodarowania okolicy przez malarza są dopiero obrazy zgromadzone na wystawie „Wisła”.
Wprowadzeniem w ich krąg jest wielkich rozmiarów „Krajobraz ruderalny”. W różowej poświacie mroźnego, grudniowego zmierzchu (-15 stopni , mgła unosząca się wokół skutej lodem rzeki) rysuje się panorama mocno zapuszczonego gospodarstwa z sąsiedztwa…
KATALOG:
PRACE: