Od dawna miałem zamiar zetknąć ze sobą obrazy Stefana Gierowskiego (ur. 1925) i Jarosława Modzelewskiego (ur. 1955). Wybrać, powiesić obok siebie, zaprosić na spotkanie. Ci dwaj malarze, często wystawiający na tych samych zbiorówkach, nie mieli dotąd wspólnej wystawy – w Zderzaku 21 lutego 2008 odbędzie się więc światowa premiera.
To, że dotąd nie urządzono im – nauczycielowi i jego wychowankowi – wspólnej wystawy, wynika chyba z niewielkiego zainteresowania malarstwem. W ostatnich dwudziestu latach wiele razy udowodniono, że z kulturą wystawiania i pisania o malarstwie nie jest u nas najlepiej. Zbyt mało ceni się wartości szkoły malarstwa – szkoły w sensie ciągłości tradycji estetycznej i pedagogicznej reprezentowanej na warszawskiej ASP przez pracownię Gierowskiego, a potem sukcesywnie pracownię Modzelewskiego. Wpływ tej pracowni na kilka pokoleń wytworzył rodzaj lokalnej, polskiej tradycji.
Mój cel nie jest pedagogiczny. Nie mam zamiaru krzewić wiedzy o szkole. Przestrzeń galerii daje szansę zrobienia kameralnej wystawy przeznaczonej dla koneserów. Zbiór obrazów obu mistrzów, ich wzajemne działanie, ma być jak koncert muzyczny, którego efektem są radość i lekkość ducha. Można uruchomić wyobraźnię i rozwinąć sobie tę wystawę. Ale przede wszystkim trzeba patrzeć – niech kolory zamieniają się na dźwięki – wszyscy bądźmy przez chwilę w Zderzaku synestetami. Do tej wystawy obrazów należy podchodzić muzycznie, a jeżeli komuś słoń nadepnął na ucho… no to trudno.
Pokażemy trzy duże pejzaże Modzelewskiego z lat 2005-6 z motywem Wisły i jej rozlewisk. Pokażemy cztery, pięć lub sześć obrazów Gierowskiego z lat 2005-6 z wesołymi kolorami. Rzeka i ogród. Obaj malarze są mocno związani z rodzimym pejzażem, posiadają różne osobowości, reprezentują odmienną formację intelektualną. Gierowski jest obiektykiem, kończył gimnazjum klasyczne, teoria nigdy go nie interesowała. Modzelewski jest romantykiem, kończył technikum elektomechaniczne, zawsze towarzyszyła mu refleksja historyczna. Co zajdzie między nimi? Co można będzie zaobserwować? Jakie zjawiska optyczne zapamiętamy?
Mam nadzieję, że podobnie jak w przypadku wystawy „obrazów chromatycznych” Jana Cybisa i Stefana Gierowskiego urządzonej w Zderzaku przed siedmioma laty, to spotkanie dwóch wielkich artystów dostarczy miłośnikom malarstwa w Polsce okazji do radości i refleksji.
I jeszcze cytat.
„Malarstwo dopełnia edukację [przemianę moralną] człowieka i pomaga w utrzymaniu właściwych relacji międzyludzkich. Ogarnia bez reszty boskie przemiany i odgaduje to, co ukryte i małe. Jego zasługi dorównują Sześciu Księgom, podąźa wraz ze zmianami pór roku. Rodzi się samoistnie, nie podlega ludzkim opisom.”
Zhang Yanyuan „Zapiski o słynnych malarzach poprzez wieki” (2 poł. IX w.),
w: „Estetyka chińska”, Kraków 2007, s. 171, tłum. Marcin Jacoby
Jan Michalski
Kraków, 25.1.08