Codziennie spełniają się tysiące pragnień i tyle samo być może nie.
Tak czy inaczej one są, a ludzie dbają o to, by dobrze je przechowywać; matki szepczą do uszu swoim najmłodszym córkom, żeby nigdy nie urosły, żeby zawsze były małe i zawsze były przy nich; japońscy rodzice na grobach swoich przedwcześnie zmarłych dzieci ubierają kamienne figurki opiekuńczych bóstw w różowe „królicze” kurteczki.
Pragnienie kontaktu, pamięci…
Rysuję, bo również pragnę, przynajmniej na chwilę, przywołać przestrzeń dzieciństwa, która odkształcona przez czas jest dla mnie jednocześnie „chwilową i absolutną rzeczywistością”: jakby powiedział Mircea Eliade – ma charakter „rzeczywistości epifanicznej”.
Być może w tej sennej przestrzeni mogą być „wszystkie rzeczy, które zginęły, wszystkie połamane dziecięce zabawki”1.
I jeśli nawet są to tylko ich odbicia, to wzruszenie, że coś się odnalazło jest przeogromne, a pojawiające się łzy nie muszą być tylko „przeczuciem oka, co je czeka w przyszłości”2, mogą być jak bursztyn z zatopionym wewnątrz owadem – połamaną dziecięcą zabawką.
Ta przestrzeń stanowi „archiwum egzystencji”, w którym nie ma wartościowania, są pytania, nie ma odpowiedzi, przybliża się znaczenie odosobnienia i pustki.
Monika Szwed
1 RAINER MARIA RILKE „LIST DO MŁODEGO MALARZA BALTHUSA”
2 JOSIF BRODSKI „ZNAK WODNY”
KATALOG:
PRACE: